poprzednia strona | spis treści | następna strona     

Fenomen Davida Belle'a

W tym artykule chciałbym poruszyć dość dziwną kwestię mianowicie swego rodzaju kultywowanie jednostki twórcy parkouru. Do jego napsania  zainspirowała mnie ostatnia dyskusja na jednym z for, która początkowo miała być wielką poradą dla początkujących, a zmieniła się w dyskusję czym tak naprawdę jest PK.

Chodzi mi o to, że zauważam wszechobecne liczenie się ze zdaniem Davida we wszystkich kwestiach związanych z parkourem. Tu i tam się tylko słyszy 'Belle to, Belle tamto'. Fakt ten zaczyna być denerwujący. Oczywiście rozgraniczam coś takiego jak szacunek do jego osoby, bo przecież gdyby nie on to trudno powiedzieć, co byśmy teraz robili, a wielbienie go i uznawanie jego słów za 'święte'. Zgadzam się z jego filozofią, ale też nie do końca. Dokładnie taka sama sprawa jak z Foucanem, którego wszyscy mają  za głupiego czarnucha, któremu rzekomo nie pasowało to, że David więcej zarabiał; ale o nim i o sprawie, kiedy indziej. W wyżej wspomnianej dyskusji wiele osób odwoływało się do cytatów z pewnego tekstu mieszczącego się na stronie Belle'a. Sposób ich stosowania dawał do zrozumienia, że Francuz stanowi swego rodzaju konsorcjum ustalające parkourowe standardy. Można powiedzieć, że jeśli to wymyślił i rozpropagował to ma prawo. Nie według mnie. Ja uważam, że każdy z nas, trenujących, potrafi stworzyć absolutnie własny pogląd nt., czym jest  Parkour. Bo PK to sport indywidualny. I nie chodzi tu wyłącznie o samotne bieganie, bo przecież grupa też jest potrzebna, ale o to byśmy zgodnie z tym, co twierdzimy i powtarzamy - stawali się mocniejszymi ludźmi, fizycznie i psychicznie. Jeśli nie chcemy się pogrążyć w monotonii musimy  tworzyć własne filozofie. W kwestiach spornych np. czy akrobatyka to już Parkour czy jeszcze tricking powinniśmy polegać wyłącznie na swoim zdaniu, a nie odwoływać się do słów Belle'a.




Ciekawym elementem wspomnianego 'kultywowania' Dawida jest powtarzanie, że każdy chciałby dorównać Belle'owi czy Foucanowi. Dlaczego? Skoro każdy zarzeka się, że nie ma żadnej rywalizacji, że nowych tricków nie uczy się  pod wpływem nacisku kolegów, skoro każdy deklaruje, że biega dla siebie? Co jest w tym Francuzie, że wszyscy tak chcą go dogonić, a nie skupiają się na sobie? Oczywiście rozumiem i wiem to, że można śmiało stwierdzić jego najwyższą pozycję w rankingu traceurów. Najwyższą, rzecz jasna by  miał, gdyby taki ranking powstał.

Zastanawia mnie też fakt, że na połowie podpisów na forach, opisach na gg itp. znajduje się jakże znana sentencja "Kreujemy momenty wolności lecąc nad tym, co wy omijacie każdego dnia.". Nie zaciekawił mnie fakt sam w sobie, że te słowa są tak 'czczone' przez ludzi, ale to czy oni sami się z  tym zgadzają. To może być wątpliwa kwestia, bo żeby poczuć wolność trzeba wiedzieć, czym ona dla nas jest, ale o tym - kiedy indziej.

Myślę, że trzy akapity to wystarczająca liczba by zakończyć ten artykuł i  będę szczęśliwy, jeśli ktokolwiek, choć przez chwilę zastanowi się nad tymi słowami.

thaACTEone

poprzednia strona | spis treści | następna strona     
na górę