poprzednia strona | spis treści | następna strona     

Traucerzy - konkurenci, czy sprzymierzeńcy?

Zewsząd zasypują nas coraz to nowsze filmy i zdjęcia, zawierające tematykę Le Parkour. Pytanie nasuwa się samo z siebie: Po co to wszystko? Otóż odpowiedzi są bardzo różne. Jedni powiedzą, że film nakręcili, by dowiedzieć się, co o ich umiejętnościach sądzą bardziej doświadczeni koledzy, co zmienić, gdzie wprowadzić poprawki, a co się spodobało? Osoby te podchodzą do siebie ze zdrowym dystansem, ale czy na pewno? W końcu każdy może powiedzieć, że takie właśnie cele przyświecały jemu, a tak naprawdę, jedyne, o czym myślał to pokazanie się, jako osoby lepszej od innych, zareklamowanie siebie i swojego teamu. Te właśnie osoby należą, do drugiej grupy. Charakteryzuje się ona zawziętą rywalizacją i walką o popularność, o podziw i o pieniądze. Każdego traucer'a poza nimi traktują jako konkurenta (żeby nie powiedzieć wroga).

Czy ta postawa jest dobra? Tu odpowiedzi mogą być również dwojakie. Dobra pod tym względem, że jest to sport i tak jak w każdym sporcie, każdy chce się doskonalić i być jak najlepszym. Zła, jeżeli na Parkour spojrzymy jak na coś więcej niż tylko sport. Jeżeli PK jest sztuką, albo stylem życia, to rywalizacja z innymi schodzi na drugi plan, tu chodzi o rywalizację z samym sobą. Stawanie się lepszym od siebie przynosi wielką satysfakcję, więc czy musimy jeszcze ją sobie powiększać, poprzez podziw innych? Czy musimy na siłę pokazywać, jacy to my jesteśmy niepowtarzalni, jacy świetni?

Głośne sprawy komercjalizacji i kontrowersyjnych reportaży w telewizji tylko podgrzewają i tak burzliwą już atmosferę. W całym tym medialnym szumie, nie dostrzega się trzeciej grupy, która to tworzy filmy z pasją. Nie by się popisać przed innymi, nie by się dowartościować, ale by zrobić coś DLA innych! Filmy takich teamów jak 3run, czy Divinsk Clan, można nieśmiało zaliczyć do tej grupy. Dzięki tym filmom, aż chce się biegać, nabiera się nowej energii i siły do przemierzania miasta. Takie filmy są potrzebne środowiskom Parkour, na całym świecie. W takim razie, dlaczego do trzeciej grupy zaliczamy tak nieśmiało? Ponieważ trudno stwierdzić, czy owe teamy nie robią tego właśnie by się popisać lub rozreklamować. I tu znowu wychodzi problem konkurencji. Może to my, by wyeliminować innych, przyklejamy im plakietkę "pozerów", materialistów itp.




Wydarzeniami, które niejako hamują rozwój rywalizacji są na pewno zloty traucerów, jest to chyba jedyne zdarzenie, w którym widać jedność ćwiczących. Ci lepsi starają się podszkolić tych mniej doświadczonych i nie wyśmiewają ich niepowodzeń. Ale takie zloty odbywają się dość rzadko, a konkurencja szerzy się na codzień.

Czy my - pojedynczy traucerzy, możemy coś z tym zrobić? Niestety jedyne, co wypada nam czynić, to zacząć patrzeć, na swoje zachowania i ekranizacje trochę inaczej, nie przez pryzmat popularności, pieniądza i wyższości nad innymi, ale patrząc tak, jakbyśmy chcieli znaleźć się w tej trzeciej grupie, w grupie prawdziwych traucerów.

Lazarus

poprzednia strona | spis treści | następna strona     
na górę