Popularność Parkour
Ostatnio na forach dużo się mówi o popularyzacji, a nawet bardziej - komercjalizacji PK. W tym artykule przedstawię swój pogląd na te zagadnienia, uściślając pojęcie komercji i w oparciu o zauważalne fakty. Zapraszam do czytania - poznacie tu moje stanowisko na temat popularności, undergroundowości i komercji w PK oraz o świadomości społecznej ludzi.
Popularność
Nie ma wątpliwości że Le Parkour stał się popularny - już większość ludzi w Polsce o nim słyszała albo czytała, a to za sprawą medialnej fali, wręcz nagonki na Parkour we wszystkich mediach, która rozpoczęła się mniej więcej na początku wakacji 2005 roku.
Artykuły o parkour wydrukowano w pismach CKM, Playboy, Angora, Focus; reportaże telewizyjne o parkour można było obejrzeć na stacjach TVP1 ("Teleekspres"), TVP2 (aż dwa razy - w "Ekspesie Reporterów" i "Panoramie"), TVN ("Uwaga!"), różnych telewizjach regionalnych; powstały dwie reklamy zawierające elementy parkour ("Blue Connect" i "Canon"); odbyła się także radiowa audycja o pk w pierwszym programie Polskiego Radia.
Nie wymieniłem tutaj wszystkich reportaży i artykułów na temat free runningu, jednak już tych podanych przeze mnie jest bardzo dużo. W takiej sytuacji oczywiste jest, że rzesza ludzi widziała lub czytała o jakichś "skaczących ludziach".
Emisja i wydruk takich reportaży i artykułów powoduje wzrastanie zainteresowania Parkour. Dużo młodych ludzi zabiera się za uprawianie PK nie poznawszy idei tego sportu - sztuki, o poznanie których tak zabiegam, gdyż w takich artykułach i reportażach rzadko przedstawia się filozofię parkour - najczęściej jest to tylko pokazanie efektownej skakaniny i przedstawienie opinii "ekspertów" od psychologii, sportów ekstremalnych i medycyny.
Za(o)patrzeni tylko w takie inspirujące obrazki zapaleńcy zaczynają trenować. Ich początkowa naiwność jest większa od mojej. I tak ci traceurzy z "nowej fali" pytają się czy mogą trenować jeśli mają takie a takie wymiary i wagę, pytają jakich tricków mają się uczyć po kolei, zapisują się do szkół parkour (sic!); dodam że są to szkoły odpłatne, w których na dobrą sprawę amatorzy uczą amatorów - jest to komiczna, a zarazem tragiczna sytuacja.
Zatrzymam się przez chwilę nad tą popularyzacją parkour. Wielu młodych ludzi po obejrzeniu tych reportaży odkryło Parkour, któremu teraz się poświęcili; są też tacy którzy zobaczyli w telewizji tylko efektowną skakaninę i wybiegają na plac zabaw "parkourować". Tak czy inaczej jednak liczba trenujących się zwiększa, a jak relacjonuje mój kolega - traceur z Lublina, Remy - miejscówki w większych miastach są przepełnione. Co mogę na ten temat powiedzieć?
Parkour stał się ofiarą mody, podobnie jak stał się nim kilka lat temu skateboarding. Na jego przykładzie można zauważyć, że moda przemija. Wielka fala artykułów i reportaży już ustaje i prawdopodobnie za kilka miesięcy żadna gazeta czy program nie wspomni już o "parkourzystach". Ludzie o słomianym zapale i pozerzy odpadną na samym starcie ponieważ aby stać się traceurem nie wystarczy skakać - trzeba także poświęcić się PK nie tylko poprzez treningi i pamiętać o tym, że w PK pojęcia "sport" i "sztuka" są nierozłączne.
Moim zdaniem już po zimie 2005/2006 do treningu powrócą tylko prawdziwi traceurzy. Zostaną oni i... zwiększona świadomość społeczna. Parkour znowu powróci do "undergroundu" jak mówią niektórzy.
Świadomość społeczna
Apropos tej świadomości społecznej - wygląda na to że prezentacje PK w rozmaitych formach przyniosły niewielką poprawę tak zwanej świadomości społecznej. Ludzie przestają kojarzyć traceurów z wandalami albo złodziejami, ale stworzenie ogólnego wrażenia na temat traceurów należy do nich samych, i tutaj niestety mogą się pojawiać problemy.
Niektórzy wychodzą z założenia, że jeśli wdrapywali się po czyichś balkonach na dachy bloków, powodując strach/zmieszanie/agresję ludzi, to po wyemitowaniu reportażu w telewizji wszystko się zmieni. "Jestem traceurem" "Aa, to ty możesz wchodzić po moim balkonie..." - to idiotyczne myślenie. Ludzie zawsze będą bronić swojej własności czy spokoju - łamanie właśnie tych praw nie przystoi free runnerowi i jest karane.
Byli też ludzie którzy nie rozumieli czym jest Parkour - dla nich był on wynikiem "braku zajęcia" dla młodzieży. Dzięki publikacjom w gazetach albo telewizji takie osoby mogły zrozumieć o co chodzi tym skaczącym po murkach chłopakom i zrozumieć, może nie pochwalić ale zrozumieć że PK to twórczy i rozwijający sposób na spędzanie czasu.
Rzecz jasna były też takie osoby którym nie wiedzieć czemu nasze treningi przeszkadzały i bez względu na żadne tłumaczenia czy deklaracje będą przeszkadzać. Na to nie da już się nic poradzić...
I jeszcze jedna sprawa - niestety obraz traceurów psuje teraz wielu zapaleńców i pozerów którzy nie widzą w PK nic poza takim właśnie skakaniem, wykonują to słabo acz niesamowicie się tym puszą i atakują zakazane miejscówki narażając się na złapanie. Według mnie jest to gówniarstwo i chyba wszyscy bojkotują takich pseudo-traceurów, jednak niestety zaliczani są oni do grupy "parkourzystów" przez ludność i źle wpływają na nasz wizerunek.
Undergound
Czym właściwie jest underground w odniesieniu do parkour? Według mnie jest to istnienie grup traceurów którzy dzień w dzień normalnie trenują, doskonalą się i podnoszą swoje umiejętności, którzy czasami spotykają się i działają w Internecie. Nie chcą oni pokazywać siebie, ponieważ uważają że nie mają odpowiednich umiejętności albo po prostu chcą chronić swoją pasję przed modą i przed rozpowszechnieniem, uważając że to sport dla nielicznych czy wybranych. Nikt nie chce występować w telewizji czy udzielać wywiadów, traceurzy tworzą coś w rodzaju rodzin, robią zloty, wspierają się w treningach, postępują według idei free runningu. Jeśli zgadzacie się z moją definicją undergroundu to wiedzcie, że takowy już istniał w polskim parkour; było to jednak dawno: rok, dwa lata temu.
Ostatnio jednak nie dało się ukryć PK przed zakusami pozerów i speców od reklamy - ktoś osiągnął dobry poziom w swoich umiejętnościach i chciał się pokazać w telewizji - wizja zaistnienia w tym czarnym pudełku z ekranem stała się taka silna, że wiele teamów przyjęło albo zaoferowało chęć udzielenia wywiadu w telewizji bądź gazecie. Myśleli że nic się nie stanie i że nikt nie zauważy o co chodzi w tym całym skakaniu, lub wręcz przeciwnie: chcieli się pokazać i rozpowszechnić parkour.
Tak czy inaczej takie programy i reportaże były, było ich dużo i według mnie popularyzacja i wyjście parkor z undergorundu na którą tak narzekają traceurzy jest zasługą... samych free runnerów. Bo gdyby nie było żadnych teamów które zaprezentowałyby swoje umiejętności w TV/gazetach, to nie byłoby reportaży. A ponieważ różne teamy zgłosiły się do takich programów i skakały przed kamerą bądź aparatem reporterów to odpowiednie publikacje powstały. I tak chęć pokazania się w telewizji wzięła górę nad ochroną PK o którą wielu traceurów przed tą medialną falą zabiegało.
|
|
Jednak moim zdaniem popularyzacja parkour ma jedną dobrą stronę - przypływ nowych trenujących. Oczywiście na początku znakomitą większość będą stanowić zapaleńcy którym spodobało się takie "skikanie", jednak właśnie dzięki takim popularyzującym parkour programom zabiorą się za free running również odpowiedni ludzie. Rozpoznają że obraz PK pokazywany w telewizji jest wypaczony albo niepełny, poczytają to i owo, zrozumieją i nabiorą podejścia do pk jako sportu - sztuki i będą trenować przez długi czas.
Pod koniec tej części artukułu przedstawię moją prognozę dla popularyzacji parkour - myślę że z czasem powróci on do undergroundu. Przybędzie nowych traceurów, ale staną się oni tak doświadczeni jak ci sprzed medialnej fali reportaży i artykułów o pk, moda przeminie, reklamy i publikacje znikną, znów będzie można skakać w spokoju. Oby tak się stało - jak najszybciej.
Komercja
Na sam koniec artykułu kilkaset słów o gorącym temacie na forach poświęconych Parkour - komercjalizacji naszego sportu.
Zarzuty o komercjalizację pk pojawiają się przy wielu okazjach, najczęściej przy okazji emisji kolejnego reportażu, reklamy zawierającej elementy Parkour lub programu w którym występują traceurzy. Niestety ci narzekający na komercję użytkownicy forów nie uściślają swojej wypowiedzi, a jedynie klną na panoszącą się we free runningu komercję.
Spostrzegłem, że ludzie najbardziej narzekający na komercjalizację i rozpowszechnienie Parkour zaczynają być już na tym punkcie przewrażliwieni - wystarczy, żeby na jakimkolwiek filmie czy reklamie pojawił się jakiś przeskok czy prosty trick i już podpinają takie produkcje pod materiały komercyjne, na które mogą sobie pobluzgać. Oto przykład:
Na reklamie perfum Hugo Boss młody mężczyzna przebiega miasto po symbolicznej prostej linii. Wypowiedzi użytkowników forum: "Czyżby sugerowali traceurom że śmierdzimy po treningu i mamy używać ich dezodorantu?", "Wszystkiego można się było spodziewać, ale żeby zatrudnić traceurów do reklamowania dezodorantu?!?", "Ale komercha".
Według mnie komercja to zarabianie na siłę, zarabianie w sposób niezgodny z ideą tego co robiłeś dotychczas. Ale pomyślmy - nie da się zrobić żadnej reklamy zawierającej elementy parkour bez udziału doświadczonych traceurów. Trenowali oni na początku tak jak zaczynał każdy z nas - później gdy doszli do jakiegoś dobrego poziomu ktoś ich zauważył i zechciał zasponsorować, przy okazji wykorzystując ich umiejętności do własnej akcji reklamowej czy czegoś podobnego. I tutaj nasuwa się pytanie: czy nie chciałbyś zarabiać robiąc to co lubisz? Czy nie chciałbyś dostać pieniędzy tylko za to że poskaczesz sobie kilka godzin przed kamerą - nagrywanie takiego materiału różni się od robienia filmiku tylko tym, że wszystko obsługują bardziej zawodowi ludzie i skaczesz z jakimś znaczkiem na koszulce. Trzeba pomyśleć o tym z tej strony - skoro zajmujesz się czymś długo, trenując, podporządkowując niemal swoje życie temu zajęciu i dochodzisz w tym do wysokiego poziomu, czy nie cieszyłbyś się że jesteś zauważony i że ktoś chce Cię wynagrodzić za Twoje starania, poświęcenia i trening?
Dlatego nie mam nic przeciwko reklamom zawierającym elementy pk. Według mnie mało kto obejrzawszy taką reklamę zacznie trenować Parkour gdyż na takim materiale zobaczy tylko takie fajne "skakanie" bez żadnego wytłumaczenia o co w nim chodzi. Według mnie już bardziej niebezpieczne są reportaże i artykuły które w większości nie pokazują o co chodzi w Parkour, a pokazują tylko że takie coś istnieje, i że jest to modne.
Według mnie mało kto obejrzawszy taką reklamę zacznie trenować Parkour gdyż na takim materiale zobaczy tylko takie fajne "skakanie". Specjalnie powtórzyłem to zdanie, gdyż chcę jeszcze rozwinąć zawartą w nim myśl. Na różnych dyskusjach można przeczytać: "Gdyby nie komercja to nigdy nie dowiedzielibyśmy się o Parkour". Według mnie jest to nieprawda. Większość free runnerów w Polsce rozpoczęła trening pod wpływem filmów "Yamakasi" bądź "Jump | London" - pierwszy z nich jest filmem fabularnym (fakt, że mierna fabuła, ale zawsze jest to film fabularny), natomiast drugi jest dokumentem - na pewno nie są to żadne reklamy ani pokazówki i jestem pewny tego, że bardzo mało osób, jeśli w ogóle jakieś, zaczęło trening po obejrzeniu na przykład reklamy "Blue Connect". Zatem nie dowiedzielibyśmy się o parkour gdyby nie jego popularyzacja w wyżej wymienionych (i nie tylko) filmach.
Teraz mały akapit na temat gry o Parkour (Jest też w tym numerze mały artykuł poświęcony tej grze.). Nie wiem czy wiecie, ale wydano już grę "Free Running", bodajże na platformy PSP i PS2 - postaciami którymi możemy w niej kierować są między innymi Sebastien Foucan i czonkowie teamu Seidojin. O tę grę toczyła się gorąca dyskusja na forum www.leparkour.pl - dyskutujący wydawali argumenty że po wydaniu i rozpowszechnieniu tej produkcji Parkour stanie się obiektem takiej popularności i naśladownictwa jak skateboarding po serii gier "Tony Hawk' s Pro Skater".
Myślę (a przede wszystkim mam nadzieję) że okaże się to nieprawdą. Po pierwsze, o ile mi wiadomo ta gra jeszcze w ogóle nie jest w sprzedaży w Polsce. Po drugie, niewiele osób będzie sobie mogło na nią pozwolić - gry na konsole PSP i PS2 są drogie. Po trzecie, nawet jeśli ktoś przeszedłszy tą grę zabierze się za trening, to bardzo szybko się zniechęci, podobnie jak było to w przypadku jazdy na deskorolce i THPS - po prostu uprawianie prawdziwego sportu jest o wiele trudniejsze od wykonywania sekwencji tricków przez przyciskanie kombinacji klawiszy i to na pewno zniechęci potencjalnych "pro traceurów" do free runningu.
Podsumowanie
Czas na zakończenie i podsumowanie mojego artykułu. Na początku zakończenia przepraszam Was za to, ze ten artykuł ma taką dość chaotyczną formę - mimo to mam nadzieję że zrozumiecie jego przekaz. Nie byłbym w stanie go poprawiać, gdyż pisałem go na gorąco i nie mógłbym powtórzyć tego, co zamierzałem w tym artykule przekazać.
W powyższym artykule ustosunkowałem się do różnych teoretycznych zagadnień Parkour. W dwóch słowach mogę powiedzieć że popularność PK przeminie, wróci on znowu do undergroundu, fala artykuów i reportaży o free runningu pozostawi po sobie wielu nowych traceurów i zwiększoną świadomość społeczną, o której ukształtowanie musimy jednak zatroszczyć się sami; nie przesadzajcie również z oskarżeniami o komercjalizację parkour i... trenujcie bez względu na to wszystko.
Pozdrawiam, choose.an.egg
Ps. Myślę, że poruszyłem temat na który wielu ludzi ma różne zdania. Jesli ktoś chciałby się dopisać, przeciwstawić, polemizować na wymienione w moim artykule tematy to gorąco zapraszam do dyskusji na łamach magazynu.
|