Medialne szumy

Strona overground.com.pl, dwa wstrząsające newsy, obydwa na temat zawodów w Parkourze. Pod tymi wiadomościami gorąca dyskusja, obelgi i krzyki. Po co nam to?

Wszystko zaczęło się w środę - nowina o zawodach we freerunningu, jakie ma zamiar zorganizować Urban Freeflow. W ciągu kilku dni, pod newsem pojawiło się 50 komentarzy, w których mogliśmy poznać opinie różnych traceurów na temat tego wydarzenia. Ja siedzę cicho, nie wypowiadam się. Przysłuchuje się i ze smutkiem stwierdzam, że Parkour nie jest już taki, jak kiedyś i nie jest to bynajmniej spowodowane mistrzostwami, lecz zachowaniem ludzi.

Każdy pisze co o tym myśli, jak to psuje Parkour, jak to zepsuje obraz nas - traceurów. Tak jakby "napinka" w komentarzach mogła coś zmienić. Pewnie ktoś powie: "A co ja mogę zrobić? Trzeba przynajmniej głośno się temu sprzeciwiać". A stawiajcie sobie opór, bojkotujcie zawody! Ale beze mnie!

Kto z was oglądał film pt. "Pilgrimage"? Czy na pewno wiemy, czym jest Parkour? Czy każdy z was odpowiedział sobie na pytanie: po co trenuje? Ja trenuję, bo po prostu lubię to, sprawia mi to przyjemność. Parkour daje mi ogromną satysfakcję, udowadnia, że zawsze można wyżej, dalej, lepiej. Parkour pokazuje mi, że można osiągnąć wszystko, ale do tego potrzeba trochę czasu i ciężkiej pracy. Dlatego bardzo lubię wychodzić na zewnątrz, by pobiegać, powspominać się na ściany, pochodzić po barierkach. Widzę, że to przynosi rezultaty. Widzę, że to mnie zmienia.

Teraz zastanówmy się, co w moim treningu zmienią zawody, które odbędą się w Londynie? Nic. Ja, tak jak tysiące innych traceurów z Polski, nadal będę robił to samo.