...bo grawitacja istnieje
Chyba każdy, kto regularnie przebywa online i śledzi wiadomości ze świata PK, słyszał o tej przykrej wiadomości. 1 stycznia zginął początkujący traceur - Ljubisa Dimitrijevic (R.I.P.)
Parkour, jeśli już uznawać go za sport, to za sport ekstremalny. Ba, niezwykle ekstremalny. Czasem dla skoku adrenaliny podejmuje się diabelne ryzyko. Na granicy życia i śmierci toczy się walka.
Nie oszukujmy siebie, rodziców, ani nikogo innego - PK może być powodem śmierci. Pewnie każdy kto już dłużej uprawia parkour otarł się nie tyle o śmierć, co o trwałe uszkodzenie ciała, czy nawet o kalectwo. Cóż, lista tego, co można sobie zrobić podczas skakania jest straaaasznie długa, poczynając od złamań, przez nadwyrężenia, kończąc nawet na krwiakach. Cóż, nie jestem lekarzem, ale czasem ciarki przechodzą mi po plecach gdy słyszę, jak to pseudo-traceurzy połamali sobie ręce, albo jak ktoś nie doleciał i wybił sobie zęby. Brrr... makabra. A co mamy w zamian za ryzyko? Wolność, satysfakcję? Ale co znaczą te słowa dla tych, którzy tego nie poczuli?
Pewnie nic, ale dla mnie to nie powód, aby przerwać moją przygodę z parkour. Jestem świadomy ryzyka, zresztą chyba tylko szaleńcy o nim nie myślą. Łamiąc bariery narażamy siebie. Być może niektórzy zdają sobie z tego sprawę, ale to nie jest zabawa jak w "policjantów i złodziei" z zabawkowymi pistoletami. Tu nic nie jest na niby, a każdy ruch pociąga za sobą konsekwencje. Tu podczas rajdu nie ma miejsca na błąd, bo granica błędu jest mała, a czasem wręcz niezauważalna.
Czasem jedna chwila decyduje o tym, jak np. wylądujemy, a wtedy nie ma miejsca na myślenie. Dlatego właśnie oprócz ciała, mamy jeszcze rozum - użyjcie go czasem i pomyślcie o ewentualnych konsekwencjach, zastanówcie czy jesteście na nie gotowi? W parkour nie ma miejsca na brawurę. Bohaterstwo i chęć popisania się zostawcie w domu. A gdy podejmiesz już ryzyko, to wiedz, że wtedy, tam, na granicy życia i śmierci toczy się walka. Walka, na której szali są postawione są twoje umiejętności i życie. Byle nieuwaga, stres czy strach może ją przeważyć. A wtedy nie ma odwrotu...
W takim razie może ktoś spytać, dlaczego uprawiamy parkour? Dlaczego narażamy się na to wszystko mając za to tylko... emocje, przeżycia. Tak naprawdę to przecież PK sam w sobie nie daje żadnego pożytku. No ale jednak nie odrzucamy PK, czemu??? Może dlatego, że parkour nie jest celem, ale narzędziem. To dzięki niemu możemy dostać się w te miejsca, których inni nawet na oczy nie widzieli. A ryzyko? Przecież tak na zdrowy rozsądek, to zginąć mogę nawet spacerując. Poważnego krwiaka mogę sobie zrobić przy upadku na trawę, a połamać się schodząc po schodach w szkole. Wcale nie potrzebuję do tego wysokości, szybkości czy upadku na beton. Ryzyko podejmujemy wstając rano z łóżka, więc czemu nie mieć z tego frajdy? Dlaczego nie nauczyć się z nim "bawić" i przestać się go bać? Parkour to poza sztuką, bardzo przydatna umiejętność. Umiejętność poruszania się, radzenia sobie z trudnościami i pokonywania przeszkód. Oczywiście jeśli nie dochodzi do tego brawura lub chęć popisania się.
Niech wypadek Ljubisa będzie dla innych przestrogą - uważajcie na siebie traceurzy!
Beregond