poprzednia strona |  spis treści |  następna strona

"Wolność i wariactwo"

Żelazna barierka.

Nie jest to już funkcjonalny element miasta, który oddziela nierówny chodnik od dziurawej ulicy, nie jest to już zwykłe zabezpieczenie przed zboczeniem z wiaduktu, nie jest to już symboliczna granica między parkingiem, a drzewiastym parkiem.

Nie dla nas.

Widząc żelazną barierkę widzimy przeszkodę, która szydzi z nas i prowokuje samą istotą bycia barierką. Prowokuje skutecznie, gdyż za każdym razem podejmujemy wyzwanie. Pokonujemy ją w skokach na tysiąc sześćset sześćdziesiąt sześć sposobów. Nie ma już dla nas płotów, murów, garaży... Są tylko wieczne wyzwania.

Takie postrzeganie świata rzeczywiście zakrawa na lekkie skrzywienie psychiczne, ale wolimy wierzyć, że jest to objaw wolności naszych myśli. Niczym nie skrępowani, wiecznie twórczy filozofowie o skręconych kostkach.

Taki opis daje chyba lepsze wyobrażenie o tym czym właściwie jest le parkour1, niż zamykanie tego pojęcia w ciasne ramy jakiejś marnie i na siłę sformułowanej definicji. Parkour będzie tym co sami z nim zrobimy. Może być sportem, sztuką, sposobem na życie, formą samorealizacji, czy treningiem włamywacza (sic!).

Parkour (uważany przez wielu za sport ekstremalny) powstał we Francji już pod koniec lat osiemdziesiątych minionego wieku. Jednak do naszego kraju dotarł stosunkowo niedawno rozdmuchany od morza, aż po góry przez kilka reportaży telewizyjnych (i jeden film). Aktualnie powstaje coraz więcej grup, których strony internetowe pełne są amatorskich filmów i zdjęć ukazujących naprawdę niesamowite rzeczy zarówno dla ludzi rozumnych jak i dla tych, których jedyną formą aktywności fizycznej jest doścignięcie uciekającego autobusu.
Fascynacja 'biegiem swobodnym' w naszym Kraju Kwitnącej Jabłoni jest coraz większa, ale akceptacja społeczna: nie.

Ileż to razy, z bijącym sercem, słyszeliśmy groźby wezwania tych w niebieskich szatach? Ileż to razy ulegaliśmy subtelnym prośbom ludzi kulturalnym, których odwaga była równa do numeru piętra, z którego raczyli nas wyszukanymi określeniami ludzkich genitalii? Powstrzymując się od ripost, zawsze odchodziliśmy z bolesnym przeświadczeniem, iż naszą jedyną winą jest używanie sprzętów placu zabaw do tego, do czego właściwie służą.

Jednak ani wiecznie zdarte kolana, ani przykre doświadczenie następstw grawitacji, ani nawet brak słów akceptacji nie może zniechęcić do tego co dla człowieka najważniejsze. I może brzmi to głupio i patetycznie w dzisiejszych czasach, ale jest prawdą. A prawdy nie można unikać (nawet jeśli jest głupia i patetyczna...).

Tą rzeczą, która nas motywuje do przekraczania granic własnej lekkomyślności jest poczucie wolności, towarzyszące nam przy każdym skoku, przy każdym podmuchu powietrza podczas opadania, przy każdym widoku, którego nie zobaczą ludzie uwięzieni na ziemi.

Podobno kiedyś ludzkość zeszła z drzew. Teraz wiemy, że był to błąd.

A'Darris

poprzednia strona |  spis treści |  następna strona

na górę