Le Parkour czy Free Running?

Artykuł zawiera treści, które mogą urazić co niektórych tak zwanych traceurów. Czytasz na własną odpowiedzialność... Za straty moralne autor nie ponosi odpowiedzialności...

Od rozłamu Belle - Focuan pojawiły się dwie nazwy na to samo... Tak mi się zawsze wydawało, ale z czasem zrozumiałem, że to co robię mogę nazywać F(ree)R(unning), ale nie PK... Dlaczego?

O czym myślisz, gdy uda Ci się zrobić nowego vaulta? Albo zrobić znanego lepiej, gładziej, szybciej, wyżej? Ja odczuwam satysfakcję... czuję się WOLNY... wiem wtedy, że ciało pozwoli mi na tyle ile zechce... Że mogę je jeszcze bardziej nagiąć, zatrzeć granice między wyobraźnią, a możliwością.

Jednak PK-owa rzeczywistość okazała się brutalna... Czytając fora o Parkour, serwisy internetowe dowiedziałem się, że W PK NIE CHODZI O SATYSFAKCJIĘ I POCZUCIE WOLNOŚCI... Ciągłe spory o akro w PK, o to czy to sztuka, czy sport, dziwne przechwałki, wzajemna ciągła krytyka... "K@#$% to nie dla mnie!" - od tamtego czasu to, co robię nazywam Free Running z naciskiem na FREE.

"Ale, o so hodźi?" A o to, że Pk ginie pod pojęciami i ograniczeniami, kiedyś to był FREE RUNNING teraz to "P"uste "A"krobacje "R"urkowe "K"ontrolowane "O"gółu "U"ległej "R"zeszy - paranoja! Żaden porządny traceur nie powinien mówić nikomu, co to prawdziwy Parkour! PK ma się sam w człowieku narodzić... każdy ma swój styl, każdy patrzy na to inaczej... nie róbmy z siebie armii bezmózgów, którzy na każdym kroku kontrolują się czy aby napewno to, co robią to parkour czy już "chuj_wi_co". Chcesz robić flipy? RÓB, bo jeśli właśnie to daje Ci satysfakcje to dlaczego nie? vaulty? skoki? TAK TAK TAK, bo czemu k@#$% nie?

Nie daj się ograniczyć, nie daj się kontrolować... Poprostu czuj to!

Robię to, co kocham, robię to, bo kocham... Jeśli tego nie czujesz nie nazywaj się traceurem tylko pozerem. Nie potrzebuję Twojej aprobaty, bo robię to dla siebie.

bRonq