Foto z miejscówki o wdzięcznej nazwie "kontenery". Pierwszego dnia szukaliśmy ich chyba z godzinę, a gdy już znaleźliśmy okazało się że trzeba tam dojechać inną drogą. Z samego rana (czyt. o 10 :P) byliśmy już na miejscu. Po małej scysji z właścicielami skręciliśmy kilka szybkich akcji, biegi pomiędzy nimi, skoki z jednego na drugi. I powiem wam szczerze że wchodzenie na 4 kontenery położone na sobie z kamerą na plecach (Toyboy tak robił) a w moim przypadku z aparatem w torbie nie jest zbyt miłe :P Urok temu miejscu dodawały gigantyczne podnośniki na kółkach które jeździły cały czas obok i podnosiły po 2-3 kontenery na raz i jechały dalej. Naprawdę, bieganie między tymi maszynami to nie lada wyczyn.

następne zdjęcie