Akro nie

Akrobatyka, ta niesforna akrobatyka. Dość dobrze zaaklimatyzowała się w Parkour. Jej początki w Polsce można zauważyć wraz z początkami narodzin Parkour. Czemu w Polsce, stało się to jego niemal nieodłączną częścią? Gdzie ten prawdziwy Parkour?

Nowi traceurs.
Ostatnimi czasy efektywność i scena zachęca do wnoszenia akcentów akrobatycznych do biegu. Nowi traceurs już na samym początku uczą się jak robić salto w tył, zamiast uczyć się tak naprawdę Parkour. Winą jest chęć bycia lepszym za wszelką cenę. Aktualnie większość produkcji filmowych amatorów są naszpikowane bardzo często nieudolnymi próbami akrobatycznymi, po których następuje szereg prostych technik, które nie potrafią zachwycać już. Mowa tutaj o monkey, one oraz double handed. Flow, wolny bieg, nie porusza ich wyobraźni, gdyż zaprzątani w myślach są jak zrobić coraz to trudniejsze tricki akrobatyczne. Nie oznacza to jednak, że są oni temu winni. Polski poziom Parkour dla wielu osób jest na tyle wysoki, że próbują go gonić bez względu na środki oraz przesłania prawdziwego swobodnego biegania. Zastanów się, czy ćwiczysz by zaimponować niesamowitym filmem, czy cieszyć się z Parkour w czystej formie. Ta w pewnym względzie wyższość nad innymi, może się okazać tą prostszą oraz wręcz pożądaną. Wielu doświadczonych traceurs po prostu już nie ogląda filmów nowych grup, ale czasem i starych. Ów fakt, spowodowany jest monotonnością w większości filmów. Kolejne salto, gwiazda, czasem i śruba. Niektóre filmy tak bardzo nafaszerowane są akrobatycznymi wyczynami, iż nie można ich porównać do Parkour'owego filmu. Najlepszym przykładem jest grupa Evolution z Anglii, która w filmach woli pokazać niesamowite śruby, niż czasem piękniej wykonanego king konga. Czy to jest Parkour? Czy stajecie się grupami trickerskimi?!

Doświadczeni traceurs.
Ten obóz można podzielić na dwa różne: ci, którzy są za i ci, którzy są przeciw. Zwolennicy filozofii Foucana, oraz tej formy od Davida Bella. Oczywiście tutaj nie ma sensu spierać się kto ma rację, ponieważ w większości nie występują tutaj wymienione powyżej fakty jak bardzo mała ilość Parkour. Więc w czym sęk? Właśnie chodzi o to, że to oni poniekąd narzucają wartości młodszym oraz mniej doświadczonym traceurom. Nieświadomie swoim wysokim poziomem, ale i często akrobatycznymi wyczynami dają do zrozumienia, że to jest aktualnie "na topie", że to część Parkour. Najlepsze pod względem merytorycznym oraz wartościowym przesłanie może dać PPA. Zebrani doświadczeni traceurs, powinni poprzez ową organizację poduczyć, ale czasem i pouczyć tych, którzy z Parkour robią biegi akrobatyczne. Oczywiście nie wszyscy traceurs z bagażem na plecach muszą prezentować tę formę. Wielu po prostu nie chcę się wgłębiać w wartości oraz inny świat, który daje poznać swoje możliwości duchowe. Każdy ma swój sposób biegania, każdy ma swój sposób rozumienia oraz bycia. Każdy "dorosły" (w tym przypadku doświadczony) sportowiec powinien pamiętać, że daje przykład i może być naśladowany przez ludzi.


Akrobacje złem?
Nie, nie są złem, dopóki nie podpinamy tego pod Parkour. Dopóki nie robimy filmów, których treść przeinacza fakty oraz merytorykę Parkour. Mówienie, że nigdy nie próbowało się akrobacji wplatać do biegu najczęściej równałoby się z kłamstwem. To jabłko, po które bardzo często się sięga. Sam fakt robienia akrobacji nigdy nie był i nie będzie złem. Nie będzie, dopóki świadomie wiemy, że nie biegniemy pod szyldem Parkour.

Nasza sztuka od początku wyróżniała się swoją innowacyjnością technik, ale i miejsc do nich wykorzystywanych. Akrobatyka sama w sobie jest znana milionom ludzi, a wykorzystywane jej na dworze nie dziwi. Parkour powinno dziwić, zaskakiwać i zmuszać do zadania przez przechodniów pytania "Co oni robią?". To właśnie ta niewiedza ludzi sprawia, że bardziej można być dumnym z tego, że ktoś się zachwyca king kongiem, którego może jeszcze długo nie zobaczyć, aniżeli saltem, które możne łatwo znaleźć w internecie, a nawet i na dworze. To powinno nas czynić traceurs. Nazywanie nas traceurami powinno nam wzmagać prędkość bicia serca i skłaniać do radości, dumy z siebie. Czy opisanie nas, jako akrobatyczni sportowcy miasta, da nam ten sam efekt? Nie zapominajmy skąd się wziął Parkour. W lesie miejsc do bezpiecznego salta jest o wiele mniej, a co za tym idzie Parkour również powinien się ograniczać do swoich granic, które często przekraczamy, czasem nawet nieświadomi. Ta granica jest bardzo cienka i dla każdego inna.

Koniec.
Nie pozostaje nam nic innego jak zastanowić się nad wszystkim wokół oraz nad tym, cóż to jest to PeKa. Czy nie niszczymy jego wizerunku i czy za niedługo akrobatyka przez nas, nie stanie się w Polsce chlebem powszednim na scenie Parkour. Czy nie zniszczymy tej inności i oryginalności wywalczonej przez Davida. Zastano się, czy czasem samemu nie lepiej pobiegać sobie bez akrobatycznych wariacji, które z takim podziwem oglądają Twoi koledzy. Czy nie warto znaleźć ukrytą treść w przesłaniu Bella.

nevermind